Work-life balance (WLB) – koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy „pracą” (kariera i ambicja) a życiem prywatnym (zdrowie, rozrywka, rodzina, duchowość).
źródło: Wikipedia

Zanim zostałam matką wydawało mi się to całkiem proste. Praca, hobby, przyjaciele i rodzina – jak można tego nie ogarnąć? Czasem czułam się zabiegana, jednak wystarczył jeden weekend relaksu i baterie były podładowane. Mimo, że czasem wydawało mi się, że czasu było mało – to po chwili było go dużo. I nie rozumiałam wtedy rodziców, którzy twierdzili, że nie mają czasu na nic. Odbierając siostrzeńca z przedszkola patrzyłam na innych, popędzających swoje pociechy dorosłych – tracących cierpliwość, gdy buty nie były natychmiast założone i zawiązane. Słuchałam ludzi, którzy spędzali popołudnie przed telewizorem i jednocześnie narzekali, że nie mają kiedy zająć się swoimi zainteresowaniami, albo po prostu nie mają czasu na nic. Myślałam sobie – jakie to głupie – przecież można pobawić się po pracy z dzieckiem – a nawet zrobić z nim domowe obowiązki typu pranie (zakładając, że z tą pomocą zajmie to więcej czasu) a potem, jak już pójdzie spać – zająć się swoimi sprawami. O jaka ja byłam głupia. Wydawało mi się, że mam napięty grafik, który po prostu dopasuję do dziecka i będzie wspaniale. Przecież i tak wychodziłam do pracy na 7mą, po pracy na trening albo pozałatwiać jakieś sprawki, później spotkanie ze znajomymi czy rande-vu z mężem. I miałam jeszcze czas by wcisnąć małe aktywności, pooglądać trochę YT czy pograć w gry. Wieczorem miałam jeszcze sporo energii by ugotować sobie jedzenie na drugi dzień – codziennie! A teraz?

Teraz wracam z pracy, czasem tylko zahaczając o trening (na którym więcej rozmawiam niż trenuję) raz – góra dwa – w tygodniu. Mimo, że moje dziecko bez problemu idzie spać o 19, to o 19:01 jestem wyczerpana. Nie mam ani siły, ani ochoty na nic. Jak dwa razy w tygodniu w miesiącu na kwartał wywlokę się o 20 na siłownie to jest sukces i to OGROMNY. I nawet nie staram się już nic planować – często jak plan był już ułożony – dziecko zaczynało być chore i wszystko idzie w diabły. Albo trzeba coś dokupić, o czymś poczytać by nie wydać niepotrzebnie pieniędzy (co i tak nadal się zdarza), poszukać informacji… A jak zachce mi się upichcić jedzenie na kolejny dzień – otwierajcie szampany! Niby równowagę między pracą a nie-pracą mam zachowaną, ale…
Ale mam wrażenie, że dla mam (dla tatów też, chociaż niestety równowaga tutaj nie jest zachowana) work-life balance to za mało. Mogę ograniczyć wizytę w fabryce do 8 lub mniej godzin – jednak daleko mi do równowagi. Brakuje mi czasu, a przede wszystkim energii na mnie – moje hobby, małe sprawki, odpoczynek, spokojne zakupy czy na spokojne wypicie kawy z przyjaciółkami. Brakuje mi siły by posprzątać mieszkanie, by poczuć się w nim dobrze. Potrzebuję Work-Child-Life balance. Cały czas słyszę, że póki są małe – nie odpoczniesz, a jak będą starsze to jeszcze gorzej. Nigdy nie wiesz, gdzie zaraz sięgną lepkie rączki i co będzie wyglądało na tyle apetycznie by spróbować zjeść. Odkrywanie świata jest intensywnym procesem. Jest ciężko, a moje dziecko nie jest tzw. High-need-baby – do tego mu bardzo daleko. I niby mogę poprosić rodzinę, przyjaciółkę, kogokolwiek, by mi pomógł. Ale – nie wiedzieć czemu – jest to dla mnie trudne. Przecież „sama chciałam”. Ciężko mi zostawić małą kropkę i wyjść do drugiego pokoju by mieć chwilę dla siebie. Cały czas mam ochotę tam zajrzeć, zobaczyć co ona tam porabia.

Zakładając tego bloga, myślałam, że napisanie jednego posta tygodniowo to będzie pikuś. Bo ile to trzeba – napisać, przeczytać, zredagować. Wkleić kilka zdjęć, czy obliczeń. Powinno być fajnie i bezboleśnie, przecież piszę o tym co mnie interesuje. Jednak rzeczywistość to zweryfikowała – jeden post nie tygodniowo, a na miesiąc, albo i mniej…
Zaczęłam szukać jakiegoś rozwiązania. Z pracą było u mnie prosto – po prostu wychodzę po 8 godzinach (czasem mniej), zamykam drzwi za sobą i zapominam. Mimo, że mam zawód w którym ciągle trzeba się kształcić, rozwijać i być na czasie z nowymi technologiami – robię to teraz w pracy, nie uzupełniam wiedzy w domu. Jednak jak osiągnąć równowagę poza pracą?
Postanowiłam przeczesać internety i spróbować coś z tym zrobić. I – jak radzą kołcze personalni – oficjalnie i publicznie zadeklarować się, że coś z ym zrobię.
Także ten. Uwaga, coś z robię!
(Z drugiej strony mogę czuć się bezkarnie w moim postanowieniu – no bo kto to czyta….)
Większość metod, które znalazłam w pierwszym kroku mówią o przeanalizowaniu swojego dnia. Ponieważ jestem dość leniwą i zapominalską osobą, znalazłam dla siebie aplikację na telefon, która zmierzy to za mnie. Zainstalowałam Instant, który będzie mierzył moją aktywność na telefonie i gdzie spędzam ile czasu. Jednak i ta aplikacja wymaga czasu i ustawienia. Spróbowałam drugiej, Smarter Time. Tym razem była (w wersji darmowej) dużo fajniejsza i więcej z niej wyczytałam – np. To, że gram dużo na telefonie. A wydawało mi się, że gram tylko, jak na coś czekam i na pewno tego czasu to więcej niż 20 minut nie jest. Ale czasem zaglądałam tak o, zobaczyć co w grze, albo bo coś już się odświeżyło i zresetowało. Niby na chwilę ale w sumie wychodziło nawet 3h dziennie! Niestety nie mogę wam pokazać wykresów, bo z przyczyn niezależnych musiałam przywrócić telefon do ustawień fabrycznych – i wszystkie moje dane przepadły :(. Przepadły też zapisy gry, przez co przestałam grać, bo nie chciało mi się zaczynać od nowa.

Photo by Curtis MacNewton on Unsplash
Podobno zorganizowanie czasu i uporządkowanie go spowoduje, że będę mieć i czas i energię na rzeczy, na które mam ochotę. Niby doba będzie mieć nadal 24 godziny, jednak to da się zrobić i nie będzie to żyłowanie się do granic wytrzymałości. Spróbuję.
Spróbuje kilka znalezionych w internecie metod zarządzania czasem. Zobaczę jak to wyjdzie i co na mnie zadziała. Może sami zobaczycie zmianę i wpisy pojawią się częściej, czy nie pojawi się tu już żaden wpis. Chcę też uprzedzić, że nie dążę do tego, by żyć i pracować na wysokich obrotach – to nie ma sensu. Chcę znaleźć taki sposób zarządzania czasem, by osiągnąć równowagę Work-Child-Life balance .
M
* memy pochodzą z fanpage BlogOjciec