Maleńkie dziecko nie potrzebuje masy zabawek. Tak naprawdę na początku możesz nic nie kupować. Sporo drobiazgów dostaniesz od rodziny, znajomych a nawet kolegów/koleżanek z pracy. A nawet, jeśli nic nie dostaniesz – kupować nie musisz za wiele. Na początku zabawa małego dziecka polega na obserwacji rodziców lub kontrastowych przedmiotów. Dlatego lista zabawek, które warto mieć do 3 miesiąca może mieć od 0 do 3 pozycji. W wersji rozszerzonej 5. Więcej nie trzeba. Rili.
Karty Kontrastowe
Dla nas najlepszą zabawką, która jest moim najczęstszym podarunkiem dla świeżo upieczonych rodziców są karty kontrastowe. My otrzymaliśmy swoje w prezencie od znajomych. Dlaczego akurat czarno białe obrazki są fantastycznym prezentem? Małe dziecko widzi bardzo słabo – na stronie firmy Oczami Maluszka można znaleźć świetną grafikę, która pokazuje jak wygląda świat właśnie oczami maluszka 🙂 :
I wiem, że to sucha teoria, ale naprawdę było widać, że nasza córka uważnie na te obrazki ogląda. Na początku zatrzymywała wzrok na 5 – 10 sekund. Później ten czas wydłużał się do minuty, potem dwóch, trzech i dłużej. Były obrazki, które oglądała chętniej – jak samochód, czy krople deszczu i te, które w ogóle nie przypadły jej do gustu. Było to niesamowite – obserwować taki mały (ale jednak duży) postęp.

Z czasem, jak już nauczyła się trzymać główkę układaliśmy obrazki tak, by mogła samodzielnie na nich skupiać wzrok. A jak nauczyła się chwytać – potrafiła sama przeglądać je przez dłuższą chwilę. Te karty posłużyły nam bardzo długo – do ok. 10 miesiąca – później straciły na rzecz innych zabawek. Karty które dostaliśmy były z firmy CzuCzu. Firma ta wydała już nowe edycje [link], które możecie kupić w m. in. w drogeriach Rossman. Dostaliśmy też książeczkę od pediatry – reklamówkę Bebilonu, która także zawierała kontrastowe obrazki. Ponieważ była cieniutka, umieszczona została w torbie podróżnej – zawsze gotowa na oglądanie. Niestety ok. 6-7mego miesiąca została zjedzona 😉 Dlatego warto jednak zainwestować w grubszą tekturkę.
Karty kontrastowe można też zrobić samemu – wystarczy drukarka, papier i odrobina czasu. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj:
- Karty kontrastowe dla niemowląt do druku (lecibocian.pl)
- Karty kontrastowe dla niemowląt (nameme.pl)
- Ręcznie malowane karty kontrastowe (dzieciakiwdomu.pl)
Na stronie domanmom.com można znaleźć dwa gotowe PDF do wydruku :
Turbo zabawka

Drugą zabawką jest „turbo zabawka” – u nas turbo mysz. Jest to zabawka, która ma w sobie element grzechoczący, piszczący i szeleszczący. Nasza mysz, którą także otrzymaliśmy w prezencie, była mała – mieściła się w zaciśniętej dorosłej dłoni. Niestety na stronie smyka już nie ma jej w ofercie (była to Mysz Katie z serii Smiki). Jednak nie musi być to mysz i nie musi być mała. Ja lubiłam w niej to, że łatwo było ją zapakować i mieć zawsze przy sobie np. na spacerze czy podczas podróży samochodem.
Dostaliśmy też w spadku Motyla z firmy Lamaze, którego da się przywiesić do budki wózka. Patrząc po innych mamach jest to też dość popularny model. Wymienione przeze mnie zabawki to tylko przykłady – nie jest to artykuł sponsorowany ;). Nie ważne jakiej firmy i jakie zwierzątko kupisz – ważne by szeleściło, piszczało, grzechotało. Ważne jest też wykonane z bezpiecznych materiałów, ponieważ mały człowiek będzie je gryzło, lizało i przytulało. Jeszcze lepiej, jakby miało czarno-białe kontrastowe elementy. Masz wtedy wszystko w jednym.
Coś do nauki chwytania

Trzecia zabawka jest coś, co można łatwo złapać i przytrzymać malutkimi rączkami. Są to małe szmatki z metkami, albo z główkami zwierzątek. My dostaliśmy dwie w prezencie (które teraz towarzyszą małej w nocy). Nie musi to być szmatka. Może to być np. płaska, szeleszcząca czarno-biała lalka np. firmy Mom’s care (kupiona na promocji w Aldi za 15zł ;)). Ważne jest to by małe, niewprawne rączki mogły to chwycić.

Super sprawą u nas okazały się kolorowe kółka firmy Bright starts. Mogą posłużyć jako przywieszka do zabawki na pałąku maty edukacyjnej, jako przedmiot do nauki chwytania, gryzak czy do zbudowania łańcucha aby przyczepić pluszaka do wózka przed zgubieniem. Jest to rzecz do dziś u nas używana i bardzo żałuję, że nie ma jej w stacjonarnym smyku – często kupowałabym ją na pępkowe.
Karuzela do łóżeczka (opcja dodatkowa)

Najtańszą, nową karuzelkę można kupić już za ok. 40 zł (np taką z Canpol Babies). Na olx jest spory wybór używanych. Ponieważ ta zabawka zazwyczaj jest obserwowana przez małe szkraby – praktycznie są one jak nowe. My naszą odziedziczyliśmy – widać było po niej, że jest to moda z ok. 2010 roku, ale nie przeszkadzało to małej kropce – ona tego nie wiedziała. Nasza córka lubiła się w nią wpatrywać nawet do pół godziny per posiedzenie. I nie musi mieć melodyjek, światełek ani sterowania przez smartphona. Na początku nawet nie włączaliśmy kręcenia, ponieważ się tego bała. Jedyny mankament był taki, że nie używaliśmy jej w łóżeczku. Była ona przykręcona do krzesła, gdzie albo wisiała nad matą edukacyjną albo nad bujakiem. Przeczytaliśmy w książce, by nie dawać karuzeli do łóżeczka, by mały człowiek kojarzył sobie to miejsce tylko ze spaniem. Nie wiem na ile to prawda, jednak sprawdzało się to, że karuzela była używana jak był czas aktywności – jako rozrywka. Używaliśmy ją do momentu, w którym mała nie zaczęła łapać zabawek. Był to też czas, kiedy nauczyła się przewracać na brzuszek i powoli przestawała ją interesować – u nas był to ok. 6 miesiąc.
Huśtawka hybrydowa (opcja „na bogato”)
Dodatkową zabawką, którą zaczęliśmy używać ok. 2 miesiąca była huśtawka hybrydowa. Jest to dość droga impreza (nowa ok. 350 zł – używana kosztowała nas 120 zł ). Nie był to jednak wydatek zbędny – bujak ten kupował mi trochę czasu na odpoczynek – na mityczną matczyną ciepłą kawę. Niestety nie była używana zbyt długo – w momencie, jak młoda zaczęła się sama obracać na brzuszek i powoli przemieszczać, przestała być nią zainteresowana (ok. 6/7 miesiąc). Patrząc na to, jaka jest droga i na jak krótko posłużyła wniosek mam jeden – jeśli nie macie dodatkowych funduszy – możecie ten wydatek ominąć.
Mata edukacyjna
Zabawką, którą można kupić/wyciągnąć z szafy na przełomie 3 i 4 tego miesiąca jest mata edukacyjna.

Można używać też wcześniej – my na początku używaliśmy huśtawki hybrydowej i nie widzieliśmy takiej potrzeby. Tutaj też nie ma znaczenia jak wspaniała ona będzie. My mieliśmy dwie otrzymane w spadku. Kiedy mała zaczęła przewracać się na brzuszek używaliśmy je na zmianę, ponieważ często zdarzało jej się ulać. Możecie kupić używaną (którą można uprać), bądź nową (którą też zalecałabym przeprać ;)). Tak jak karuzela – nie ma znaczenia jak bardzo będzie wybajerzona – mały obserwator będzie zachwycony każdą sztuką. A co do wyboru tematu/kolorystyki – jeśli możemy już wybierać – kupmy to, co podoba się nam – nasz potomek nie będzie miał do nas pretensji, że mata będzie w ZOO zamiast zwierzątek wiejskich czy w kosmos. Ostatnio modne są drewniane stelaże, np. ten dostępny w ofercie IKEA. Można na niej zawieszać wcześniej wymienione kary kontrastowe – fajny patent jak takie karty zawiesić znajdziecie tutaj.
I tutaj lista na pierwsze 3 miesiące się zamyka. Nie potrzebne są stosy pluszaków, zabawek edukacyjnych, magicznych kul, poduszek czy bujaków. Dziecku nie potrzeba wiele, najczęściej potrzebna mu jest uwaga i obecność bliskiej osoby (chociaż wiem, że to trudne, kiedy jesteśmy wyczerpani). Nie dajmy się zwieść reklamom, które pokazują szczęśliwe dziecko bawiące się jakimś cudownym edukacyjnym wynalazkiem przez długie godziny. Bo każde dziecko jest inne, będzie podobać się co innego i nie warto wydawać połowy wypłaty na zabawki, które będą po 15 min leżeć zapomniane. A chwile spędzone z naszym maluszkiem, zostaną z nami już na zawsze.
A jakie zabawki wam się sprawdziły w pierwszych 3 miesiącach? Napiszcie mi w komentarzu.
M
Logo NIE WSZYSTKO NARAZ też idealne na karty kontrastowe 🙂 no i sama nazwa idealnie pasuje do tych pierwszych zabaw z maleństwem.